poniedziałek, 26 stycznia 2015

Andrzej Sosnowski, fragment książki "Nouvelles impressions d'Amérique"

VI 
Ściana domu, o którą uderza okiennica z listewek (kawałek zwichrzonego drzewa każe myśleć o burzy)


To było w afekcie. Ale czy miłość nie proponuje czasem świętego spokoju, choćby nawet obrała karkołomny szlak, który budzi duszę ze snu zażyłości? Cały dzień jechaliśmy przez miasteczka Ameryki, naciskałeś spust, zmieniałeś przesłony. Jakże śmiesznie wyglądały reprymendy i robinsonady umysłu! Pogrążeni w melancholii, jakbyśmy dopiero wczoraj odkryli smutek alchemii, rozmawialiśmy o miłości w niebanalny sposób. "Choćby nie było nadziei", mówiłeś, "jest urok tajemnicy: kochamy, czego nie znamy: Indie, Przylądek Nadziei". Ale równoczesność i jednoczesna nieciągłość tych wrażeń, my God, powietrza! Oparliśmy się o Tuktoyaktuk, gdzie zawracają ptaki.
Wracaliśmy zupełnie spłukani. Czarny szlak! Kto jest spadkobiercą, kto odziedziczy znak? Z biegiem lat wiotczeje wzór, zgrany do cna: zawiłość bierze nas w matnię. Znaczenia, które wyprowadzamy na popas w szeroki świat, schodzą z dobrej drogi i lecą w siną dal. I nie ma powrotu: świat zajął ich miejsce i broni dostępu, wyświetlając w naszych oczach nieczytelne kreskówki. A człowiek dalej szuka realności w drobiazgach, w papierosie, który ma smakować jak jeden z pierwszych, w piknikach pod wiszącą skałą... "Po prostu wyskocz teraz z samochodu", powiedziałem, "przeżyjesz to jeszcze raz". Uśmiechnął się: "tylko ani słowa o duszy". Pędziliśmy przez miasto w gęstniejącej burzy. Neony, lawiny światła. I kolory, które nagle oznaczają wszystko, co najlepsze pod słońce. Duszę mam na końcu języka.


|A. Sosnowski, Nouvelles impressions d'Amérique, Wrocław 2004, s. 16-17.|

środa, 14 stycznia 2015

Duszę mam na końcu języka



Czy za pomocą słów można utrwalić swoje wrażenia, doświadczenia, obserwacje lub otaczającą rzeczywistość? Czy może zwabieni przez powaby języka pisarze zapędzają się i tworzą niezależne tekstowe światy? I co odczytuje w końcu odbiorca, czytelnik? Może całkiem prywatne przyżycia i obrazy? 

Andrzej Sosnowski, pisarz warszawski, w latach 1989-1992 przebywał w Ameryce, gdzie zapisywał swoje „Nowe wrażenia”. To co jednak przywiózł z powrotem trudno nazwać prozą podróżniczą, są to raczej poetyckie impresje, trudne dziś do odtworzenia pewnie i dla samego autora. Natłok wrażeń i skojarzeń Sosnowski próbował poskromić m.in. pisząc swoje miniaturki do ilustracji Henriego A. Zo (powstałych, swoją drogą, na potrzeby zupełnie innego utworu literackiego). 

Zapraszam serdecznie na pierwsze spotkanie z cyklu „Uwaga! Literatura” w Galerii im. Sleńdzińskich. Będziemy na nim Nouvelles impressions d’Amérique Sosnowskiego oraz prace Henryka Rogozińskiegoprezentowane obecnie przez Galerię – którego fotograficzne zapisy rzeczywistości wydają się równie przefiltrowane i wielowarstwowe. Na koniec spróbujemy wspólnie napisać własną impresję do jednej z jego foto-grafik, tak jak Sosnowski tworzył do ilustracji Zo. 
luźno dyskutować na temat literatury i sztuki w ogóle, ich możliwości i przydatności. Za punkt wyjścia obierzemy kilka wybranych miniatur prozatorskich z książki


Target: miłośnicy literatury szczególnie wyczuleni na powaby języka 


„Cały dzień jechaliśmy przez miasteczka Ameryki, naciskałeś spust, zmieniałeś przesłony. Jakże śmiesznie wyglądały reprymendy i robinsonady umysłu! Pogrążeni w melancholii, jakbyśmy dopiero wczoraj odkryli smutek alchemii, rozmawialiśmy o miłości w niebanalny sposób. ‹‹Choćby nie było nadziei››, mówiłeś, ‹‹jest urok tajemnicy: kochamy, czego nie znamy: Indie, Przyladek Nadziei››. Ale równoczesność i jednoczesna nieciągłość tych wrażeń, my God, powietrza!” 


Galeria im. Sleńdzińskich, ul. Legionowa 2 
29 stycznia 2015 r., godz. 18:00 
Wstęp wolny 

Zapisy: d.bujno@galeriaslendzinskich.pl, tel. 502 138 980